Dojazd z Yosemite był mocno utrudniony, bo dużo dróg było zamkniętych, musieliśmy jechać dookoła, prawie przez Sacramento. Po drodze mijaliśmy kilka ghost town, w jednym nawet nocowaliśmy. Oprócz tego niesamowite serpentyny górskie, aż się niedobrze robiło.
Sama Dolina Śmierci bardzo ciekawa i mimo wczesnej pory roku upał niemiłosierny. Z samego rana wyruszyliśmy na wydmy, niestety w połowie drogi zapomniałem o sandałach, zorientowałem się pół godziny później gdy piasek zaczął parzyć w stopy.