W kanionie spędziliśmy w sumie 3 dni. Z północnej strony w jeden dzień przeszliśmy na stronę południową (najpierw kilkanaście mil w dół, potem prawie 10 mil w górę). Planowaliśmy nocleg w kanionie, ale upierdliwy park ranger nie pozwolił nam na to i dlatego musieliśmy iść na górę. Na dole był upał nie do zniesienia, a na górze wieczorem około 0 stopni celcjusza. Tak wycieńczony nie byłem nigdy w życiu, namiot rozbijaliśmy po ciemku, ręce się trzęsły z zimna i wykończenia, rano okazało się że spaliśmy tuż nad przepaścią. Przez głupiego strażnika zaliczyliśmy najbardziej męczącą wyprawę w życiu. Kolejne 2 dni powoli wracaliśmy do samochodu na północnej stronie. To było naprawdę ekstremum wytrzymałości (a byliśmy wprawieni w różnego rodzaju wyprawach), teraz jest co wspominać, ale wtedy nie było do śmiechu.
tym niemniej widoki niesamowite