Wieczorem docieramy do Chichen Itza gdzie nocujemy w bardzo przyjemnym hotelu (niestety nie pamietam juz nazwy).
Nastepnego dnia rano jedziemy do piramid Chichen Itza dokad mamy okolo 5-10 minut od hotelu. Dobrze, ze docieramy tam wczesnie, bo jestesmy szybciej niz mnostwo wielkich autobusow przyjezdzajacych tu codziennie z Cancun.
Na miejscu wynajmujemy przewodnika - bez niego zwiedzanie byloby troche bez sensu. Sama piramida robi wrazenie, nawet jesli w opowiesciach przewodnika wylapujemy pewne niescislosci. Oprocz piramidy jest tez wielki plac gier oraz wiecej riun.
Jest to jeden z 7 cudow swiata i istotnie robi wrazenie, gdy pomysli sie jak dawno zostala zbudowana oraz jak dokladnie Majowie znali astronomie.
Niestety miejsce jest straszliwie skomercjalizowane. Miejscami chodzi sie pomiedzy straganami z wszelkiego rodzajami pamiatek (oczywiscie prawie wszystko jest hand made...). Hitem wycieczki byla dla mnie sytuacja, gdy przechodzilismy obok straganu i sprzedajacy uslyszal ze rozmawiamy po polsku i zaczal za nami wolac: "taniej niz w Biedronce!" :)
Ruiny w Gwatemali byly duzo trudniej dostepne, przez co zachowaly swoja dzikosc - i to mi sie podobalo duzo bardziej niz Chichen Itza z tysiacami turystow i setkami straganow.