Rano jedziemy busem z góre - droga to niekończące się zygzaki, ciągle w górę. Przed sprawdzeniem biletów korzystamy z toalet (w środku ich nie ma) i wchodzimy. Oficjalnie nie można wnosić jedzenia i picia - małych plecaków nikt jednak nie sprawdza. Po krótkim szlaku - jest! Oczywiście wygląda bajkowo, zielona trawa, tarasy uprawne, ruiny i zielone góry w tle. Stosunkowo mało turystów. Robimy zdjecia i ruszamy na szlak, kupiliśmy też bilet na Montana, czyli na górę (ponad 3000m wysokości). Po wczorajszej ulewie, dziś pogoda jest lepsza, czasem chmury zasłaniają widok, ale dość szybko są przewiewane. Z góry widoki super, wejście zajęło nam około półtorej godziny. Schodzimy i bierzemy przewodnika. Przeznaczenie Machu Picchu jest w dużej mierze nieznane, zatem przewodnicy tutaj opowiadają bardziej domysły niż fakty, ale i tak jest ciekawiej niż jakby chodzić samodzielnie. Przewodnicy stoją przy wejściu do parku, aby było taniej można powiedzieć że poczekamy na jeszcze inne osoby, żeby rozłożyć koszty. My tak zrobiliśmy i po 5 minutach nasz przewodnik znalazł jeszcze jedną parę.
Na koniec chodzimy trochę sami, a na zupełny koniec pędzimy na bramę słońca, gdzie docieramy w pół godziny mimo zapewnień że zajmuje to godzinę.
Wracamy w dół busem, i wieczorem idziemy do restauracji w Aguas Calientes.
------------------------
Dodatkowe informacje:
- bilety na MP kupiliśmy przez internet, tutaj: http://www.machupicchu.gob.pe/
- bilety na pociąg również z domu, na stronie Peru Rail, stacja w Cusco to Poroy - jest to około 20 minut jazdy za miastem. Co ciekawe podobno Peru Rail został kilka lat temu kupiony przez Brytyjczyków, stąd horrendalne ceny