Nocowaliśmy w namiocie w górach. Niestety po raz 2 w ciągu 3 miesięcy naszego pobytu padał deszcz, na co nie byliśmy przygotowani. Namiot przemiękł, wszystko było mokre a nam zrobiło się zimno. Rankiem w deszczu cali mokrzy jechaliśmy naszym skuterkiem dalej. Postój na ciepłe napoje, deszcz dalej nie przestawał padać. W pobliżu Monasterium wreszcie się wypogodziło.
Okazało się że aby wejść do Monasterium należy mieć ubranie całkowicie zasłaniające ciało. My oczywiście nic takiego przy sobie nie mieliśmy, ratowaliśmy się dziwnymi sposobami - ja miałem na sobie jedyną koszulę z długim rękawem i Kasi spodnie dresowe (trochę zbyt obcisłe jak na mnie), a Kasia zawinęła się cała kocem który woziliśmy ze sobą:)
Sam klasztor bardzo ciekawy i warto było zwiedzić.