Zaraz po tym gdy zaparkowalismy samochod zaczela sie ulewa. Taka tropikalna ulewa - wielkie krople, gesty deszcz. Wczesniej zastanawialem sie dlaczego krawezniki sa tutaj tak wysokie (na oko co najmniej 30cm). Teraz sie to wyjasnilo - przy takiej ulewie ulica szybko zamienila sie w rzeke, gdyby nie tak wysokie krawezniki woda wlewalaby sie do mieszkan i sklepow, a w ten sposob rzeka byla uregulowana i powodzi uniknieto :)
Czekamy az przestanie padac w sklepie z butami, ceny bardzo tanie, niestety takie ktore mi sie podobaly najwiekszy rozmiar mieli chyba 40, wiec sporo za male.
Ostatecznie wychodzimy na miasto gdy jeszcze pada, ale juz nie tak intensywnie. Mamy parasole, ale najwiekszym wyzwaniem jest przejscie na druga strone ulicy - po kostki w rwacym potoku. W koncu znajdujemy miejsce na lunch (nie bylo tu duzo do wyboru - miasto to nie jest zbyt popularne wsrod turystow). W trakcie jedzenia deszcz ustaje.
Miasto jest bardzo ladne - mi szczegolnie podobaly sie kolorowe domki, ustawione jednym ciagiem wzdluz ulicy.