Geoblog.pl    greg999    Podróże    Centralna Ameryka z plecakami    W drodze do Nikaragui
Zwiń mapę
2012
28
gru

W drodze do Nikaragui

 
Nikaragua
Nikaragua, San Juan del Sur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 952 km
 
Zaraz po powrocie z zip lines wyruszamy w droge do Nikaragui. Pierwszy etap: wydostanie sie z gor do glownej trasy Inter American Highway, ktora juz prosto na polnoc jedzie sie do granicy i dalej.
Okazalo sie to nie takie proste jak zakladalem, autobus odjezdza tylko jeden dziennie (rano) wiec ta opcja odpadla. Ostatecznie bierzemy taksowke. Drugi problem jest taki, ze droga wiedzie przez gory i nie ma asfaltu, zatem tempo jazdy nie jest porywajace. Po drodze widzimy wielkiego ptaka, ktory wlasnie upolowal weza, porwal go w dziobie z drogi tuz przed naszym samochodem. Inna atrakcja to widok na wybrzeze, ze skraju gor widac bylo cala zachodnia czesc Kostaryki.

Ostatecznie dojezdzamy do P.A. Hghwy, gdzie jest cos w rodzaju przystanku. Na przystanku spotykamy pare ze Szwecji, ale niestety nie jada oni w tym samym kierunku co my. Pytamy zatem miejscowych stojacych w poblizu przystanku, kiedy mozna sie spodziewac autobusu do granicy, mowia ze za okolo pol godziny. Zatem czekamy. W miedzyczasie zatrzymuje sie autobus jadacy do Canas, w ktorym moglibysmy sie przesiasc w dalsza droge do granicy, miejscowi jednak odradzaja, mowiac ze bezposredni autobus niedlugo przyjedzie. Zatem czekamy dalej, w palacym sloncu.

W koncu, po okolo 1,5h jedzie autobus do granicy, machamy, zatrzymuje sie i w pospiechu wsiadamy i w dalsza droge. Bus jest calkiem niezly, tyle ze wszystkie miejsca siedzace sa juz zajete. Kasi udaje sie usiasc na schodkach z przodu, a ja stoje. Po jakims czasie jest postoj, a gdy wsiadamy z powrotem okazuje sie, ze jedna ze stojacych kobiet zajela Kasi miejsce na schodach. Na szczescie niedlugo potem troche ludzi wysiada i udaje nam sie zajac normalne siedzenia. Do granicy docieramy bez przygod.

Granica wyglada podobnie jak wszystkie inne w regionie: najpierw stanowiska i pieczatki kraju z ktorego sie wyjezdza, ogolnie zamieszanie jak wszedzie. Po kilku takich doswiadczeniach to zamieszanie staje sie oczekiwana norma :) Nastepnie na piechote, okolo 500 metrow, a moze nawet dalej idziemy do punktu imigracyjnego Nikaragui. W trakcie tej drogi, oczywiscie opedzamy sie od licznych naganiaczy i chetnych "pomoc", pod koniec jednak jeden z taksowkarzy oferuje kurs do San Juan del Sur za 20 dolarow. Mowimy mu, ze OK, bo na forach wyczytalem ze zwykle zycza sobie conajmniej 25, co okazuje sie prawda. Taksowkarz pomaga nam dostac odpowiednie druczki i w uiszczeniu oplaty (kilka dolarow) za wjazd do Nikaragui (okazalo sie ze w punkcie przyjmowania oplat nie mieli wydac reszty...). Po zalatwieniu wszystkich formalnosci idziemy do naszej taksowki i w niecala godzine docieramy do San Juan del Sur (mozna tam od granicy dotrzec takze autobusem - najpierw do Rivas, a tam przesiadka do SJdS - busy jezdza dosc czesto, ale komfort znacznie nizszy, i czas przejazdu dluzszy - conajmniej 1,5h).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 24% świata (48 państw)
Zasoby: 380 wpisów380 34 komentarze34 503 zdjęcia503 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
14.12.2014 - 06.01.2015
 
 
23.08.2014 - 27.08.2014