Po dlugim czasie spedzonym w Argentynie lecimy do Chile. Najpierw planowalismy jechac busem, ale po niewygodach w gorach postanowilismy juz do konca wycieczki podrozowac wygodnie.
Na pierwszy rzut oka Santiago robi pozytywne wrazenie - czyste, zadbane, duzo zieleni, dobra infrastruktura - tak europejsko mozna powiedziec. Na drugi rzut oka, okazuje sie ze w stolicy niewiele jest to zobaczenia. Centrum jest dosc male.
Z ciekawostek - wymieniamy pozostale Argentynskie peso (w Argentynie nie dalo sie tego zrobic) po kursie 2 krotnie gorszym od oficjalnego - nikt wiecej nie da. Na szczescie nie zostalo nam duzo.
W ciagu dnia pijemy piwo w ciekawym miejscu, klimat satyry politycznej - zeby zrozumiec trzeba miec lepsza niz my znajomosc chilijskiej historii i hiszpanskiego, ale i tak nam sie podoba.
Wieczorem idziemy do dzielnicy bohemy - Bellavista. Wyglada fajnie, ale wszystkie bary zamkniete - akurat nie ma wody w calej dzielnicy.