Dojechaliśmy pociągiem w okolice Boboszowa, stamtąd na piechotę przekroczyliśmy granicę, na której nie było w ogóle samochodów. Podeszliśmy więc dalej do większej drogi i łapaliśmy stopa. Nie szło to najlepiej, ale w końcu z 3 różnymi kierowcami docieramy do Pragi.