Po bardzo fajnym (szkoda, ze przez wieksza czesc czasu padal deszcz) pobycie na Bocas, pora ruszac w dalsza droge, ktorej tego dnia mamy do pokonania sporo.
Najpierw lodka wracamy na glowna wyspe, skad taksowka wodna jedziemy do Almirante (tym razem placimy tylko $3 od osoby).
Po doplynieciu do portu lamiemy podstawowa zasade brzmiaca: ty masz znalezc taksowke, nie taksowka ciebie. I idziemy z pierwszym lepszym naganiaczem do jego taksowki. Mowimy ze chcemy na przystanek autobusowy. Placimy po dolarze od osoby (najpierw chcial po 2), za kurs trwajacy minute. W trakcie tej minuty facet mowi, ze zabierze nas do prywatnego transportu, bo autobusy do granicy jezdza rzadko i zajmuje to duzo czasu. Oferuje cene 30 dolarow, my mowimy ze nie jestesmy zainteresowani. Po kilku odmowach facet oferuje kurs do granicy za 15 dolarow i ostatecznie sie zgadzamy. Wysadza nas przy minivanie i odjezdza. Przy minivanie okazuje sie oczywiscie ze transport nie jest do konca prywatny, bo czekamy na kolejnych ludzi. W koncu ruszamy i okazuje sie ze bylismy niemal przy naszej przystani - taksowkarz powozil nas w kolko i wysadzil doslownie 50 metrow obok miejsca z ktorego doplynelismy lodka...
Na szczescie nasz minivan prawie nie robi przystankow i jedziemy prosto do granicy, wiec pewnie zaoszczedzilismy troche czasu.
Na granicy kolejne oplaty, tym razem za wyjazd z Panamy. Niestety turysci sa tu traktowani jak worek pieniedzy, ktory trzeba wydoic.
Przejscie jest chyba tylko piesze, po odprawie w Panamie przekraczamy rzeke starym i dziurawym mostem i dostajemy pieczatki Kostarykanskie. Miejscowosc przygraniczna to Sixaola i tutaj spedzamy nastepne kilka godzin, robiac male zakupy i czekajac na autobus. Jest tu dworzec autobusowy, na ktorym ogladamy rozpiske autobusow. Co godzine odjezdzaja busy do Limon (wiekszosc z nich zajezdza jeszcze do Puerto Viejo, ktore nie jest do konca po drodze), a za 2 godziny jest autobus bezposredni do San Jose. Pytamy w kasie jak bedzie szybciej, czy jechac od razu do Limon i tam sie przesiadac, czy czekac 2 godziny na bezposredni. Kasjer twierdzi ze szybciej bedzie bezposrednim wiec czekamy na niego 2 godziny.
Dosc szybko dochodzi do mnie, ze zmarnowalismy 2 godziny - nasz autobus bezposredni, takze skreca na droge do Puerto Viejo. Przez dlugi czas jedziemy droga tuz przy wybrzezu karaibskim, ale nie wyglada ono atrakcyjnie - piasek jest ciemny. Samo PV tez nie powala. Po okolo 3 godzinach docieramy do Limon, gdzie mamy 15 minutowa przerwe. Zatem autobus bezposredni nie jest w zaden sposob szybszy od polaczenia przez Limon.
Wieczorem dojezdzamy do San Jose, gdzie znajdujemy taksowkarza, ktory nas wiezie do hotelu.
To byl dlugi dzien, ale przynajmniej wreszcie mamy porzadne warunki, przede wszystkim goraca wode :)