Na lad wracamy porannym samolotem lini La Costena. Tym razem przybylismy na lotnisko pozniej, wiec nie zmiescilismy sie do glownego samolotu. Nie jest to problem, we flocie dodatkowo sa 2 male samolociki, ktore zabieraja pasazerow, jesli jest ich wiecej niz miesci glowny samolot. Nasz samolocik miescil 12 osob, a kabina pilotow nie byla odgrodzona, w zwiazku z czym widac bylo wszystkie kontrolki i przyciski. Ciekawe doswiadczenie, ale troche stresujace - w porownaniu z wiekszymi samolotami takim malym dosc mocno buja.
Po przylocie na lotnisko do Managuy bierzemy taksowke do wulkanu Masaya. Na szczycie jest spory parking oraz 2 kratery. Jeden krater dymiacy, drugi wygasly. Wygasly krater jest wyzej i jest szlak, ktorym mozna obejsc krater dookola. Oczywiscie idziemy i szlak byl calkiem ciekawy. Opcji ogladania dymiacego krateru jest mniej, wlasciwie tylko z parkingu. Jest krotki szlak na lekkie wzniesienie, z ktorego pewnie lepiej widac wnetrze krateru, ale akurat byl zamkniety. Zauwazylismy kilka grup w kaskach, chyba dostaje sie je w Visitor Center, gdzie mozna wykupic wejscie do jaskin przy dymiacym kraterze. My jednak jechalismy prosto na szczyt, wiec w Visitor Center zatrzymalismy sie tylko na obowiazkowe zlozenie podpisow.
Po obejrzeniu kraterow droga asfaltowa zaczynamy schodzic w dol. Nie przeszlismy 300 metrow a slysze, ze ktos za nami krzyczy i biegnie. Okazuje sie, ze to jeden z rangerow. Zasapany dogania nas i mowi ze nie mozna tedy chodzic. My na to, ze idziemy ta droga, bo pozniej chcemy odbic na dodatkowe szlaki. On na to, ze trwaja tam prace i ze wszystkie szlaki sa zamkniete, a po glownej drodze chodzic nie mozna, zawiezie nas specjalny bus. Co zrobic, wracamy na parking i czekamy na busa. Straznik okazuje sie bardzo mily i wszystko nam wyjasnia (po hiszpansku, wiec wszystkiego nie rozumiemy). Za busa trzeba zaplacic, okolo dolara od osoby, my jednak nie mamy akurat drobnych banknotow, a z grubszych on nie ma wydac. Mowi, ze to nie problem, zebysmy zaplacili w Visitor Center, tylko zebysmy nie dali sie oszukac - stawka powinna byc dolar za osobe, nie wiecej. W koncu przyjezdza bus i wiezie nas do Visitor Center. Uiszczamy tam oplate, oczywiscie najpierw chcieli wiecej kasy, a na koniec sie "pomylili" w wydawaniu reszty. Po zwroceniu uwagi, ze reszty dostalismy za malo, facet przeliczyl te 6 banknotow jeszcze raz, tym razem dodajac jeden brakujacy i stwierdzil ze przeciez wszystko jest OK.
Tutaj musze dodac, ze to byla jedyna tego typu sytuacja w calej podrozy po Nikaragui, ogolnie czulismy sie tam bezpiecznie, a ludzie byli zwykle pomocni, uprzejmi i nie probowali turystow wydoic z kasy na kazdym kroku.
ogladamy ciekawa wystawe o wulkanach - Visitor Center jest bardzo fajnie zrobione - na wzor VC w parkach narodowych w USA.
Nastepnie bus zawozi nas na sam dol, do granicy parku przy glownej drodze, gdzie znajduje sie przystanek autobusowy. Autobusem jedziemy do miasta Masaya, w ktorym okazuje sie, ze nie ma zbyt wiele ciekawego oprocz wielkiego targu, na ktorym robimy male zakupy. Oczywiscie dworzec autobusowy, jak zwykle znajduje sie na targu, zatem nie musielismy nigdzie chodzic. Przy targu znajduje sie szpital oraz niezliczone ilosci aptek. Ruszamy wiec w poszukiwanie plynu do szkiel kontaktowych oraz kremu z filtrem UV. Z kremem nie ma problemu, natomiast plynu do szkiel nigdzie nie ma. Po odwiedzeniu okolo 8 aptek wiemy ze dalej jest jedna apteka, ktora powinna miec plyn. W koncu ja znajdujemy i rzeczywiscie maja plyn. A zatem sukces! Wracamy na dworzec i bierzemy autobus do Granady, przez ktora wczesniej troche przejechalismy taksowka i zrobila bardzo dobre wrazenie.
-----------------------------------------
Taksowka: lotnisko - Wulkan Masaya: $25 (na szczyt), kierowca dal tez opcje za $20 tylko do wejscia do parku, co nie jest zlym rozwiazaniem, bo po parku jezdzi specjalny bus (chyba darmowy, a moze $1 za osobe). Sa to ceny juz po negocjacji rzecz jasna.
Wstep do parku Volcan Masaya: ok. $4 od osoby
Bus w parku: $1 od osoby
Autobus od wejscia do parku do miasta Masaya: niecaly $1 od osoby
Autobus z Masaya do Granady: ok. $1 od osoby
Ubrania na targu: za $10-$15 mozna kupic z 4 damskie bluzki/spodnice